Post Zlikwidować ulgę na internet! pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Ulga internetowa nie pełni żadnej funkcji stymulacyjnej. To premia za to, że ktoś sobie zainstaluje internet, choć dziś trudno sobie wyobrazić życie bez dostępu do sieci. (…) W przypadku ulgi internetowej państwo daje podatnikom pieniądze bez jakiegokolwiek celu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto chce mieć dostęp do sieci, nie mógłby mieć go bez ulgi podatkowej. Ta ulga jest niejako przy okazji.
Postuluje także przegląd całego katalogu ulg i zwolnień, a likwidację części z nich jako bezbolesny sposób uzyskania dodatkowych dochodów dla budżetu w czasie kryzysu.
Dzięki za głos rozsądku. Obawiam się jednak, że z powodów politycznych, to głos wołającego na puszczy.
Post Zlikwidować ulgę na internet! pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Ile naprawdę kosztuje piwo? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>I tak, na cenę litra piwa składają się:
Podatki stanowią łącznie 35%. Przypominam, że na piwo wydajemy pieniądze, które (przynajmniej w większości) zostały już raz opodatkowane podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Post Ile naprawdę kosztuje piwo? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Emerytury obywatelskie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
Pomysł nie zostanie wdrożony nie dlatego, że przerośnięta administracja i biurokracja będą broniły się przed zmianą. Nie zostanie również zaniechany ze względu na kontrofensywę OFE. Nawet jeśli uda się wprowadzić proponowane zmiany, po paru latach reforma zostanie skutecznie zdemolowana. Przez kogo? Przez nas samych. Przez wyborców, przyszłych emerytów, obecnych podatników. W swojej masie lubimy otrzymywać od polityków gratisy dla wybranych grup, bonusy poprawiające naszą sytuację, ulgi na dzieci, ulgi dla biednych, ulgi dla bogatych. I każdy polityk, który zróżnicuje podatki lub świadczenia kierując się „zrozumieniem” problemów określonej grupy społecznej, spotka się z wdzięcznością wyborców. Żaden system bazujący na prostocie wynikającej z równego traktowania nie przejdzie. Nie lubimy równego traktowania. Chcemy być traktowani lepiej niż inni.
Pesymistyczne to. Oby nie było prawdziwe.
PS. Kanadyjski system emerytalny (wbrew temu, co twierdzi CAS), wcale nie wydaje się być taki idealnie prosty. Mają kilka „filarów” świadczeń emerytalnych, w tym jeden uzależniony od uzyskiwanych wcześniej dochodów i odprowadzanych składek oraz jeden bardzo prosty, taki sam dla wszystkich. Nie wszystkie składniki ta uzyskanej emerytury są nieopodatkowane. Ale na pewno kanadyjski system jest bardziej przejrzysty niż polski. Świadczy o tym chociażby to, jak wygląda strona internetowa instytucji za to odpowiedzialnej: Service Canada.
Post Emerytury obywatelskie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Krzywa Laffera (wersja wideo) pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Krzywa Laffera (wersja wideo) pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post The Rolling Stones sp. z o.o. pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale The Rolling Stones to nie tylko świetny rockowy zespół, ale również bardzo sprawnie działające i niezwykle dochodowe przedsiębiorstwo. Dojna krowa (cash cow) z macierzy BCG, jak określił kiedyś grupę magazyn Fortune. Za pełniącego rolę prezesa można uznać oczywiście Micka Jaggera, który studiował krótko w London School of Economics, choć to akurat pewnie bez znaczenia.
Steven J. Dubner na blogu Freakonomics w dniu urodzin piosenkarza nadał mu przydomek ‚Profit Maximizer’. A w 2002 roku Fortune napisał o nim:
(…) his greatest talent, besides strutting and singing, is his ability to surround himself and the rest of the band with a group of very able (they probably hate to be called this) executives.
Biznesowe alter ego zespołu to zarejestrowany w Holandii holding Promogroup. I jest tam wszystko, co można znaleźć w dużej firmie: budżety, księgowi, bankierzy, prawnicy, inwestycje i… efektywne planowanie podatkowe. Nie bez powodu zespół nie prowadzi finansów w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że przez ostatnie 20 lat The Rolling Stones zapłacili tylko 1,6% podatku. Cóż… Finanse są częścią tej kapeli tak samo jak perkusja i gitary, napisał kiedyś Stephen Evans z BBC.
Na czym zarabiają Stonesi? Dubner wskazuje na dwa typowe dla muzyków źródła dochodu: sprzedaż płyt i koncerty. Nie docenia jednak pierwszej grupy, pisząc, że ten rodzaj dochodów jest nieprzewidywalny i dzielony między wiele podmiotów. Jednak w przypadku tak znanego zespołu raczej nie ma powodów, aby obawiać się o nieprzewidywalność. Przekonał się o tym Serwer z Fortune Magazine w rozmowie z Keithem Richardsem:
SERWER: Your income must vary all over the place, year by year, because the tours give you this huge bump and then there’s nothing.
RICHARDS: But there’s always an awful lot of PRS coming in.
SERWER: What the hell is that?
RICHARDS: Performing rights. Every time it’s played on the radio. I go to sleep and make money–let’s put it that way.
Wpływy z wydawania i sprzedaży płyt, praw do nagrań, dochodowe trasy koncertowe, a do tego jeszcze sponsorzy i różnego rodzaju kontrakty promocyjne. Źródła dochodów bardziej zróżnicowane, niż mogłoby się wydawać. Fachowo do tematu podchodzi Jagger:
As for any executive running a conglomerate, understanding and managing these diverse businesses are the key, says Jagger. „They all have income streams like any other company,” he says. „They have different business models; they have different delegated people that look after them. And they have to interlock. That’s my biggest problem.”
The Rolling Stones zrobili coś, co czasem artystom niezbyt wychodzi. Potrafili uczynić ze swojej artystycznej pasji wyjątkowo zasobne źródło dochodu. A dlaczego nie? Przecież sobie zasłużyli. Każdy z nas powinien życzyć sobie zarabiania dobrych pieniędzy na tym, co lubi robić najbardziej.
A na koniec… The Rolling Stones! Fragment piosenki pod tytułem Money pochodzącej z płyty More Hot Rocks:
Money don’t buy everything it’s true
What it don’t buy I can’t use
I want money(…)
You love give me such a thrill
But you love won’t pay my bills
I want money(…)
Prawda, że pasuje?
Post The Rolling Stones sp. z o.o. pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dzień Wolności Podatkowej pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dzień Wolności Podatkowej pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Ile naprawdę kosztuje benzyna? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Przy cenie za litr benzyny w wysokości 3,5 PLN opłata za samo paliwo (produkt) to 1,22 PLN a reszta (65%) to podatki (VAT, akcyza, opłata paliwowa). Im wyższa cena końcowa tym udział podatków maleje, ale przy cenie 5 PLN i tak wynosi więcej niż 50%.
Post Ile naprawdę kosztuje benzyna? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Podatek liniowy – polemika z Piotrem Kuczyńskim pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Piotr Kuczyński przewiduje, iż wprowadzenie podatku liniowego zamiast ograniczyć szarą strefę przyczyni się do jej powiększenia. Ma to wynikać z faktu, że
(…) po zrezygnowaniu z podatku progresywnego znikną wszelkie ryczałty podatkowe i tym podobne uproszczone rozwiązania.
Podatek liniowy w sektorze przedsiębiorstw funkcjonuje w Polsce w formie opcjonalnej już od kilku lat i jako żywo nie spowodował wyeliminowania karty podatkowej, czy tez ryczałtu. Choć ostatnimi czasy pojawiły się zakusy , żeby zlikwidować tego typu sposoby uproszczonego rozliczania się z fiskusem.
Połączenie podatku liniowego z ustaleniem jego stawki na poziomie równym lub niższym od dotychczasowej efektywnej stawki dla firm (względnie osób fizycznych) może stanowić zachętę do legalizacji działalności gospodarczej, czy też ujawnienia dochodów z pracy. Wzrost rentowności zalegalizowanej firmy połączony z potencjalnym kosztem konsekwencji łamania prawa mogą przewyższyć korzyści z niepłacenia danin oraz braku rachunkowości.
Poza tym redukcji ulegają koszty firm (a także osób prywatnych) związane z rozliczaniem podatków w skomplikowanym, pełnym ulg i wyjątków systemie progresywnym. Jak łatwo się domyślić, transparentny i prosty system podatkowy stanowi znaczący bodziec do powstawania nowych inwestycji, w tym zagranicznych. Potwierdzają to liczne ankiety przeprowadzane wśród przedsiębiorców. Rosnące inwestycje są z całą pewnością jednym z komponentów wzrostu gospodarczego. Piotr Kuczyński wyklucza jednak możliwość wpływu podatku liniowego na progres ekonomiczny. Nie jest moją intencją przecenianie znaczenia tej formy opodatkowania jako stymulatora wzrostu PKB, jako swoistego ekonomicznego złotego środka. Sądzę natomiast, że powiązanie tego rodzaju daniny z wydatną redukcją jej stawki będzie pozytywnie oddziaływać na dynamikę polskiej gospodarki. W przypadku podatku PIT doprowadzi to do obniżenia kosztów pracy, co z kolei zwiększy konkurencyjność przedsiębiorstw ze wszelkimi dobrymi tego konsekwencjami.
Odejście od progresji podatkowej – zdaniem Pana Piotra – spowoduje, że
(…) szefowie firm z przyjemnością będą wypłacali sobie bardzo duże wynagrodzenia, (…) w firmach pieniędzy ubędzie, a to może zadziałać nawet anty-rozwojowo.
Nie sądzę. Rosnąca konkurencja związana z członkostwem w UE oraz postępująca globalizacja wymuszają na przedsiębiorstwach konkurowanie między sobą. Myślę więc, że przynajmniej część „nowego” zysku przeznaczana będzie na inwestycje pozwalające na poprawę pozycji na rynku. Nawet, jeżeli tak nie jest i nie będzie to dodatkowe zyski , dodatkowy przyrost wynagrodzenia netto powinny stymulować gospodarkę poprzez wzrost konsumpcji i/lub oszczędności, które są podstawą nowych przedsięwzięć inwestycyjnych. Oczywiście można wyobrazić sobie sytuacje, że dodatkowe środki finansowe spożytkowane zostaną na dobra importowane. Wysoce prawdopodobne jest jednak , że przynajmniej ich część zasili polską gospodarkę.
„Problem w tym, że dziewięćdziesiąt procent konsumentów zyska bardzo niewiele, a ja uważam, że praktycznie nic.”
Kolejny cytat z analizowanego artykułu. Należy się z nim zgodzić, pod warunkiem , że stawka podatku liniowego będzie na wyższym poziomie niż efektywna stawka PIT’u dla pierwszego progu podatkowego. Taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna przy rozdętych wydatkach budżetowych. Ustalenie wspomnianej stawki na poziomie niższym zwiększy z cała pewnością siłę nabywczą ludności- także tej najbiedniejszej. A więc kluczem dla korzystnego wpływu podatku liniowego (od firm jak i osób fizycznych) stają się cięcia w zakresie wydatków państwa.
Dalej następuje stwierdzenie:
(…) w Polsce rozziew między zamożnymi a całą resztą jest olbrzymi. Wprowadzenie podatku liniowego zwiększy dysproporcje doprowadzając do jeszcze większych napięć społecznych.
Szanuję zdanie Autora. Również reprezentuję pogląd, że w sytuacji kiedy podatek liniowy miałby ograniczyć siłę nabywczą biedniejszej części społeczeństwa to należałoby go nie wprowadzać, bądź zmodyfikować poprzez ulgi (co wypaczyłoby jego sens). Z drugiej strony trzeba zauważyć, że to właśnie różnice w dochodach są jednym z czołowych bodźców rozwoju gospodarczego.
Na końcu zaś Piotr Kuczyński pyta:
Skoro odkryliśmy taką doskonałą metodę na pobudzenie gospodarki to dlaczego jedynie karły gospodarcze ją wprowadzają?
Należy jeszcze raz wyraźnie podkreślić – podatek liniowy nie jest panaceum w cudowny sposób uzdrawiającym gospodarkę i kierującym ją na drogę wiecznej szczęśliwości – czytaj wysokiego, zrównoważonego wzrostu. Wprowadzenie tej konstrukcji podatkowej umieściłbym dopiero na trzecim miejscu na liście działań dążących do poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Na pierwszym znalazłyby się reformy zmierzające do poprawy klimatu gospodarczego Polski (chodzi tu m.in. o usprawnienie orzecznictwa w zakresie spraw gospodarczych, ukrócenie biurokracji, ograniczenie korupcji, itp.). Na drugim miejscu uplasowałaby się zaś redukcja stawek podatkowych CIT, PIT oraz VAT. Jak więc widać z zaprezentowanej hierarchii nie jest moim zamiarem ślepo gloryfikować tego rodzaju daniny publicznej.
Post Podatek liniowy – polemika z Piotrem Kuczyńskim pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dyskusji o podatkach ciąg dalszy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dyskusji o podatkach ciąg dalszy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Motywująca degresja podatkowa pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Absurdalne? Mający najwięcej pieniędzy mają płacić najmniej? Tim Harford z Financial Times wyjaśnia, co stoi za pomysłem degresywnej skali podatkowej. Motywacja!
Podatek progresywny może być wyjątkowo demotywujący. Pracujesz więcej, zarabiasz więcej, płacisz więcej (nie tylko w ujęciu kwotowym, ale również w ujęciu procentowym). Po co więc pracować więcej? Nie opłaca się. Jeśli grozi Ci przeskoczenie do kolejnej grupy podatkowej, możesz nie być zainteresowany nadgodzinami. Skoro nie będziesz pracował, nie będziesz zarabiał i nie zapłacisz podatku. A państwo traci potencjalne dochody.
I tu pojawia się podatek degresywny. W tym systemie zarabiający więcej są niejako nagradzani przez państwo niższą stawką podatku. Argumentów za zarabianiem więcej jest nieskończenie wiele, ale ten może być wyjątkowo ważny.
Obniżenie podatków dla lepiej zarabiających nie jest wcale takie nierozsądne z punktu widzenia państwa, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ostatecznie oni i tak zapłacą dużo więcej, niż Ci zarabiający najmniej. Ale bardzo prawdopodobne jest również, że zapłacą więcej niż gdyby płacili podatek w skali progresywnej. Po prostu będą bardziej zmotywowani do uzyskiwania wyższych dochodów, co zwiększa podstawę opodatkowania.
Koncepcja podatku degresywnego pokazuje, w jaki sposób państwo może używać podatków jako instrumentu polityki nie tylko gospodarczej. Argumenty są takie same, jak w przypadku ulg podatkowych. A w ogólnym ujęciu mamy do czynienia z tym samym mechanizmem oddziaływania podatków na podatników, który przedstawiany jest za pomocą krzywej Laffera.
Post Motywująca degresja podatkowa pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>