Przeprowadzone w Niemczech badanie wskazuje na zależność między wzrostem ankietowanych, a ich zarobkami. Zgodnie z szacunkami Heinecka mężczyźni o wzroście 185-195 cm zarabiają o ok. 10 proc. (13 proc. w landach wschodnich i 9 proc. w landach zachodnich) więcej od panów mierzących mniej niż 165 cm. Statystyczna zależność między wzrostem, a płacami nie została natomiast stwierdzona w przypadku Niemek.
Wytłumaczenie tego zjawiska nie jest jednoznaczne. Wyżsi pracownicy są z reguły silniejsi, co może być czynnikiem wyżej wynagradzanym w przypadku niektórych zawodów. Z drugiej jednak strony, różnice te mogą być także wyrazem społecznej percepcji wzrostu i wysokiego jego wartościowania – szczególnie w przypadku wizerunku mężczyzn.
]]>Czy zarobkowa emigracja lekarzy ma naprawdę aż tak negatywne konsekwencje, jak się większości wydaje? Badania na temat skutków masowej emigracji lekarzy i pielęgniarek z krajów afrykańskich wskazują, że w ostatecznym rozrachunku nie ma związku między większą emigracją pracowników służby zdrowia a pogorszeniem kondycji systemu opieki zdrowotnej kraju, który opuścili. Dzieje się tak dlatego, że (wbrew potocznym przekonaniom) są też pozytywne skutki tego procesu, które w ogólnym rozrachunku rekompensują straty. W debacie publicznej i politycznej mało kto jednak zwraca na to uwagę.
Kapur i McHale wymieniają 4 główne sposoby oddziaływania emigracji wykształconej kadry na dobrobyt w rozwijającym się kraju pochodzenia (those remaining behind, TRBs):
Emigracja zarobkowa, którą lekarze straszą polityków, a której boją się chorzy, z punktu widzenia całej gospodarki w dłuższej perspektywie nie jest wcale tak groźna, jak się wydaje. Co więcej, wspomniane już badania dotyczące krajów afrykańskich wskazują, że w najbliższym czasie nie tak łatwo będzie emigrację lekarzy powstrzymać. Okazuje się, że więcej lekarzy emigruje z bogatszych a nie biedniejszych krajów Afryki. Lepsza sytuacja finansowa i wyższy poziom edukacji ułatwiają emigrację. Z podobnym zjawiskiem możemy mieć do czynienia w Polsce.
Podsumowując: skala emigracji zarobkowej wśród lekarzy i pielęgniarek nie jest istotnym wskaźnikiem kondycji systemu opieki zdrowotnej w danym kraju. Zamiast skupiać się na pozornym problemie szukających lepszej pracy za granicą, trzeba skoncentrować się bezpośrednio na zasadach funkcjonowania służby zdrowia. To nie liczba emigrantów decyduje o poziomie opieki zdrowotnej tylko warunki, w jakich pracują ci, co zostali w kraju.
]]>
Kraj | Średnia roczna liczba godzin przepracowanych przez jedną osobę pracującą w roku 2006 |
Korea Płd. | 2305,0 |
Czechy | 1996,8 |
Węgry | 1989,2 |
Polska | 1985,0 |
Meksyk | 1883,2 |
USA | 1804,0 |
Włochy | 1800,4 |
Nowa Zelandia | 1786,6 |
Japonia | 1784,4 |
Hiszpania | 1763,7 |
Portugalia | 1758,0 |
Słowacja | 1749,0 |
Kanada | 1737,8 |
Finlandia | 1720,5 |
Australia | 1713,7 |
Wielka Brytania | 1668,7 |
Austria | 1654,5 |
Irlandia | 1640,0 |
Luksemburg | 1604,0 |
Szwecja | 1582,6 |
Dania | 1577,4 |
Belgia | 1571,0 |
Francja | 1564,4 |
Niemcy | 1435,9 |
Norwegia | 1407,1 |
Holandia | 1391,0 |
Powyższe dane pochodzą z raportu-bazy International Labour Organization (KILM 5th Edition), na który zresztą powołuje się autorka cytowanego artykułu.
Więcej o porównaniu czasu pracy i wydajności we wpisie Ile PKB na godzinę? z maja tego roku.
]]>
Średnia roczna liczba godzin przepracowanych przez jedną osobę pracującą | Zatrudnienie w tysiącach osób | Całkowita liczba przepracowanych godzin | PKB na jedną przepracowaną godzinę w walucie lokalnej | PKB na jedną przepracowaną godzinę w USD wg PPP | PKB na jedną przepracowaną godzinę w stosunku do USA (USA=100) | |
Australia | 1730 | 10024 | 17345 | 46,6 | 40,1 | 83 |
Austria | 1656 | 4158 | 6885 | 32,8 | 40,1 | 83 |
Belgia | 1534 | 4203 | 6447 | 42,0 | 52,9 | 109 |
Czechy | 2002 | 4762 | 9534 | 268,9 | 21,7 | 45 |
Dania | 1551 | 2780 | 4313 | 321,4 | 43,3 | 90 |
Finlandia | 1714 | 2397 | 4107 | 36,4 | 40,1 | 83 |
Francja | 1546 | 25028 | 38702 | 40,1 | 49,0 | 101 |
Grecja | 2053 | 4065 | 8347 | 18,5 | 30,8 | 64 |
Hiszpania | 1669 | 19212 | 32068 | 23,0 | 36,9 | 76 |
Holandia | 1367 | 8208 | 11221 | 39,5 | 50,1 | 104 |
Irlandia | 1638 | 1957 | 3206 | 42,2 | 50,5 | 104 |
Islandia | 1794 | 161 | 289 | 2832,9 | 36,6 | 76 |
Japonia | 1775 | 63948 | 113532 | 4740,5 | 34,4 | 71 |
Kanada | 1736 | 16438 | 28543 | 42,8 | 38,5 | 80 |
Korea Południowa | 2354 | 22832 | 53742 | 13425,1 | 19,7 | 41 |
Luksemburg | 1557 | 307 | 478 | 54,1 | 64,7 | 134 |
Meksyk | 1909 | 41790 | 79776 | 75,4 | 14,2 | 29 |
Niemcy | 1437 | 38823 | 55804 | 38,2 | 44,0 | 91 |
Norwegia | 1360 | 2311 | 3143 | 517,5 | 63,5 | 131 |
Nowa Zelandia | 1809 | 2082 | 3765 | 36,7 | 28,0 | 58 |
Polska | 1994 | 14116 | 28147 | 30,6 | 18,1 | 37 |
Portugalia | 1685 | 5159 | 8693 | 14,5 | 24,1 | 50 |
Słowacja | 1739 | 2084 | 3624 | 325,3 | 22,9 | 47 |
Szwajcaria | 1659 | 4183 | 6937 | 63,2 | 39,0 | 81 |
Szwecja | 1587 | 4328 | 6869 | 360,5 | 43,0 | 89 |
USA | 1713 | 149788 | 256587 | 42,9 | 48,3 | 100 |
Węgry | 1994 | 3879 | 7733 | 2105,3 | 22,4 | 46 |
Wielka Brytania | 1672 | 28743 | 48071 | 22,3 | 40,1 | 83 |
Włochy | 1801 | 24281 | 43733 | 28,1 | 38,1 | 79 |
W powyższej tabeli zestawiłem różne dane dotyczące wydajności pracy w krajach OECD w roku 2005 (źródło: OECD Productivity Database, September 2006). Jak widać, przewaga w ilości pracy (w liczbie godzin pracy rocznie na pracownika) niewiele nam daje w konkurencji z krajami bardziej uprzemysłowionymi, gdzie godzina pracy jest warta znacznie więcej (wypracowuje większą wartość PKB).
Osobom, które mogą czuć się urażone stwierdzeniami ekonomistów powtarzanymi przez dziennikarzy, że pracują mało wydajnie, spieszę wyjaśnić, że ekonomiści nikogo obrażać nie chcą. Pojęcie wydajności używane w kontekście makroekonomicznym nie odnosi się do za długiej przerwy na papierosa, czy zbyt wolnego poruszania się po fabryce. Stwierdzenie o niskiej wydajności pracy w Polsce nie oznacza, że Polacy pracują gorzej (wolniej, mniej). Oznacza, że pracują w mało rozwiniętych technicznie przedsiębiorstwach, z mniejszą pomocą maszyn i automatów, przez co wytwarzają towary tańsze albo wytwarzają ich mniej niż w gospodarkach bardziej rozwiniętych. W takim rozumieniu najbardziej sumienny rolnik będzie dużo mniej wydajny niż leniwy robotnik w fabryce samochodów.
]]>[...] prof. Muhammad Yunus i założony przez niego Grameen Bank otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Za pomysł i działalność mikropożyczkową, która milionom ludzi, głównie kobiet, dała szansę wyjścia z beznadziejnej nędzy. Socjał jakiś? Hippis? Feminista, może na chrześcijaństwo przeszedł?
Nie, ekonomista, który 30 lat temu pożyczył własne 27 dolarów kilkudziesięciu Banglijczykom na ich własne małe działalności gospodarcze. Nie rozdał, a pożyczył. Otrzymał zwrot tych pożyczek, z nich finansował następne. Skalkulowane tak, by były zwracane mimo braku zabezpieczeń, co oznaczało, że raczej udzielane kobietom, bo są bardziej odpowiedzialne w zarządzaniu finansami, niż faceci. Wyrachowany, choć nie działający dla akumulacji zysku na prywatnym koncie w Szwajcarii czy Delaware.
Yunus to pod wieloma względami klasyczny przykład liberalizmu w działaniu. Nieskrępowana wolność umysłu i woli zmiany rzeczywistości poprzez działanie kapitału. Przedsiębiorczość wspierająca przedsiębiorczość. Nie jakiś tam margines biznesu, a prawdziwie ekscytująca twórczość biznesowa tam, gdzie jeszcze za wcześnie na biznesplan i studium wykonalności projektu.
Zachęcam do przeczytania całego wpisu w cytowanym blogu, jak również do zapoznania się z ciekawymi komentarzami zamieszczonymi poniżej. Dyskusja o ludzkiej twarzy liberalizmu ekonomicznego jest stale obecna w historii myśli ekonomicznej. Szkoda tylko, że w Polsce w debacie politycznej określenia „liberał” zaczęto używać jako obelgi. Na pewno nie sprzyja to rzetelnej dyskusji o gospodarce wolnorynkowej.
]]>Dyskusja o rynku pracy w Polsce sprowadza się ostatnio do dwóch kwestii: bezrobocia i migracji zarobkowej. Coraz głośniej mówi się jednak również o tym, że do niektórych prac po prostu brakuje chętnych. Jeśli jednak ktoś liczy na to, że ewentualne otwarcie rynku pracy dla obywateli Ukrainy, Bułgarii, Rumunii spowoduje gwałtowny napływ taniej siły roboczej do Polski, może być zawiedziony. Primo, potencjalni zainteresowani pojadą najpewniej dalej na zachód. Secundo, właściwie dlaczego mieliby legalnie pracować w Polsce?
„Możemy ściągnąć do Polski na przykład Ukraińców, ale pytanie, czy będą woleli pracować legalnie za 1000 zł, czy raczej nielegalnie na przykład za 1500 zł. Jeśli nie obniżymy kosztów pracy, będziemy mieć kłopoty zarówno z szarą strefą, jak i ze znalezieniem fachowców” – nic dodać, nic ująć. Zgadnijcie tylko, kogo cytuje Gazeta Prawna? Ekonomistę? Przedsiębiorcę? Nie. Urzędnika! Wicedyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie. Obyśmy mieli więcej takich urzędników i oby wiedza, którą posiadają dotarła do odpowiednich ministrów. Amen.
PS. W zeszłym miesiącu Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło oficjalne stanowisko w zakresie dostępu obywateli Bułgarii i Rumunii (pozytywne) oraz aktualnych obywateli UE (zasada wzajemności) do polskiego rynku pracy.
]]>