Post Mapa polskiego eksportu pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Tak pięknie kolorowo wygląda polski eksport (a dokładnie: wyglądał w 2009 roku). Ale nie chodzi tylko o kolory. Polski eksport samochodami, częściami do samochodów i telewizorami stoi.
A barwnie przedstawiło to Obserwatorium Ekonomicznej Złożoności.
Post Mapa polskiego eksportu pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Wykłady z ekonomii w Internecie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Wykłady z ekonomii w Internecie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Zlikwidować ulgę na internet! pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Ulga internetowa nie pełni żadnej funkcji stymulacyjnej. To premia za to, że ktoś sobie zainstaluje internet, choć dziś trudno sobie wyobrazić życie bez dostępu do sieci. (…) W przypadku ulgi internetowej państwo daje podatnikom pieniądze bez jakiegokolwiek celu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto chce mieć dostęp do sieci, nie mógłby mieć go bez ulgi podatkowej. Ta ulga jest niejako przy okazji.
Postuluje także przegląd całego katalogu ulg i zwolnień, a likwidację części z nich jako bezbolesny sposób uzyskania dodatkowych dochodów dla budżetu w czasie kryzysu.
Dzięki za głos rozsądku. Obawiam się jednak, że z powodów politycznych, to głos wołającego na puszczy.
Post Zlikwidować ulgę na internet! pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Milczenie, które mówi zbyt wiele pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Zapadnie cisza. Niezręczna cisza…
Post Milczenie, które mówi zbyt wiele pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Emerytury obywatelskie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
Pomysł nie zostanie wdrożony nie dlatego, że przerośnięta administracja i biurokracja będą broniły się przed zmianą. Nie zostanie również zaniechany ze względu na kontrofensywę OFE. Nawet jeśli uda się wprowadzić proponowane zmiany, po paru latach reforma zostanie skutecznie zdemolowana. Przez kogo? Przez nas samych. Przez wyborców, przyszłych emerytów, obecnych podatników. W swojej masie lubimy otrzymywać od polityków gratisy dla wybranych grup, bonusy poprawiające naszą sytuację, ulgi na dzieci, ulgi dla biednych, ulgi dla bogatych. I każdy polityk, który zróżnicuje podatki lub świadczenia kierując się „zrozumieniem” problemów określonej grupy społecznej, spotka się z wdzięcznością wyborców. Żaden system bazujący na prostocie wynikającej z równego traktowania nie przejdzie. Nie lubimy równego traktowania. Chcemy być traktowani lepiej niż inni.
Pesymistyczne to. Oby nie było prawdziwe.
PS. Kanadyjski system emerytalny (wbrew temu, co twierdzi CAS), wcale nie wydaje się być taki idealnie prosty. Mają kilka „filarów” świadczeń emerytalnych, w tym jeden uzależniony od uzyskiwanych wcześniej dochodów i odprowadzanych składek oraz jeden bardzo prosty, taki sam dla wszystkich. Nie wszystkie składniki ta uzyskanej emerytury są nieopodatkowane. Ale na pewno kanadyjski system jest bardziej przejrzysty niż polski. Świadczy o tym chociażby to, jak wygląda strona internetowa instytucji za to odpowiedzialnej: Service Canada.
Post Emerytury obywatelskie pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Czy wzrost się skończył? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Skrajna wizja? Z pewnością. Trudno akceptowalna? Też. Jeśli bowiem ziści się, strącony zostanie z piedestału jeden z bożków współczesności – wzrost PKB. O tej boskości Miegel mówi:
Wzrost gospodarczy i pomnażanie dobrobytu są religią Zachodu. (…) Sensem egzystencji stało się pomnażanie dobrobytu materialnego i wydłużanie życia. Wiara, że zawsze będzie to możliwe, ma wręcz religijny charakter.
A dlaczego miałoby dojść do zahamowania wzrostu? Miegel tłumaczy, że kończą się możliwości wzrostu opartego na, wyczerpujących się, zasobach naturalnych. Dlatego produkcja będzie coraz droższa, a w efekcie zamiast wytwarzać nowe rowery będziemy… naprawiać stare. Przyznam, że wydawało mi się to wizją antyutopijną do fragmentu, w którym Miegel kreśli krótką historię wzrostu gospodarczego na świecie:
Aż do początku epoki industrializacji praktycznie nie było wzrostu gospodarczego. Przez setki lat gospodarka rosła w minimalnym stopniu. Standard życia w końcu XVIII wieku nie różnił się aż tak bardzo od standardu życia pod koniec epoki starożytnej. Epoka wzrostu dotyczy tylko krótkiego czasu i niewielkiego regionu świata. Człowiek może więc funkcjonować bez wzrostu gospodarczego.
Jeśli wzrost jest religią, to poglądy niemieckiego profesora pachną co najmniej reformacją. Z czego więc mamy czerpać dobrobyt jeśli nie z wzrostu konsumpcji?
Nauka języków obcych, umiejętność gry na pianinie, rozumienie sztuki czy szacunek u ludzi – to formy dobrobytu, którymi musimy nauczyć się cieszyć.
Co powiecie na wizję szacunku w oczach sąsiadki jako rekompensatę za niemożność wyjechania na egzotyczne wakacje?
Post Czy wzrost się skończył? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Kiedy „an oswiadczenie” zamiast „a zaswiadczenia”? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
A big symbolic and practical change is that citizens can increasingly use a simple signed declaration (an oswiadczenia) instead of a costly, time-consuming notarised one (a zaswiadczenia) in their dealings with the state. “We assume that citizens are telling the truth unless there is evidence to the contrary. In the past, the reverse applied,” says Mr Rostowski.
Wbrew słowom ministra, nie przychodzą mi do głowy codzienne sytuacje, w których administracja zrezygnowała z zaświadczeń na rzecz oświadczeń. Przy najpowszechniej załatwianych sprawach urzędowych – meldunku czy rejestracji samochodu – nie doczekaliśmy się dotąd w zasadzie żadnych ułatwień, poza numerkami w kolejce.
Jakże kontrastująca ze słowami Rostowskiego jest wypowiedź premiera sprzed kilku tygodni, który na konferencji prasowej ogłosił, że nie ustaje w walce z administracyjnym oporem o zniesienie obowiązku meldunkowego [cytuję z pamięci – B.Ł.]. Cóż, jak sam Tusk stwierdził wczoraj, pozostaje szefem rządu, bo to pozwala mieć realny wpływ na zmienianie Polski. Pozostaje mieć nadzieję, że wykorzysta tę władzę do skruszenia oporu swych podwładnych (swoją drogą zastanawiające jak to możliwe, że premier musi walczyć o coś z własną administracją). Tym bardziej, że zniesienie obowiązku meldunkowego obiecywał już dość dawno.
Post Kiedy „an oswiadczenie” zamiast „a zaswiadczenia”? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dopłat, dopłat i jeszcze raz dopłat pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Rozwiązaniem problemu może być tylko komplikacja systemu w sposób, który będzie uwzględniał czynniki motywujące do pożądanych zachowań (np. do rozwijania działalności). Dla ekonomistów nie powinno to być przeszkodą: w końcu ekonomia to głównie nauka o motywacjach ludzkich poczynań.
Szkopuł w tym, że dopłaty bezpośrednie nijak nie pasują do tej koncepcji. Nie ma mowy o motywowaniu, skoro pieniądze dostają Ci, co po prostu MAJĄ ziemię, bez względu na to, jak ją wykorzystują. Z ekonomią ma to wspólnego niewiele, za to z polityką – zbyt dużo.
Pokażcie mi odważnego, który zreformuje politykę rolną Unii Europejskiej zaczynając od likwidacji dopłat do hektarów. Należy się – odpowiedzą mu rolnicy. Bo inni dostają, bo dostają więcej, bo dostawali wcześniej, bo praca ciężka, bo ceny niskie, bo się nie opłaca… Polityka Panie, polityka…
Post Dopłat, dopłat i jeszcze raz dopłat pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Wschodnia etykietka zielonej wyspy na czerwonym morzu pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Nigdy zresztą, zdaniem brytyjskiego tygodnika, nie była to etykietka trafna, a dziwactwo, dla istnienia którego jedynym uzasadnieniem był fakt, że państwa nazywane wschodnioeuropejskimi wyłoniły się spod ciężkiej sowieckiej łapy. Nie można ich więc wrzucać do jednego worka, ponieważ zawodzą w takiej kategoryzacji i kryteria geograficzne (Czechy leżą w centrum Europy, a Grecja i Cypr na jej południowo-wschodnich opłotkach) i gospodarcze (Słoweńcy i Czesi przegonili już „zachodnią” Portugalię w wielkości PKB per capita) i polityczne (Włosi i Grecy biją na głowę choćby Polskę pod względem problemów korupcyjnych).
Economist twierdzi, że takie przyklejanie łatki jest dla wielu krajów niesprawiedliwe:
„Polacy, Czesi, Estończycy i inni mają nadzieję, że wkrótce porzucą etykietę „nowych” [krajów UE – przyp. BŁ] i będą oceniani na podstawie własnej wartości, nie historii”.
Cóż, łatka łatce nierówna. Ta „wschodnia” doskwiera, na razie jednak, za sprawą premiera, próbujemy sobie doszyć inną – jedynej zielonej wyspy na czerwonym morzu recesji w Europie. W kraju łatka trzyma się mocno, jak twierdzi minister finansów mówi się o niej „(…) w autobusie, w sklepie, podczas niedzielnego obiadu.” Jedyny jej zagraniczny ślad znalazłem tutaj, a szkoda bo gdyby to barwne porównanie dotarło do szerszej publiczności za granicą, mogłoby nam przynieść spore korzyści wizerunkowe.
Post Wschodnia etykietka zielonej wyspy na czerwonym morzu pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dlaczego nie warto kupować prezentów? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>W październiku ukazała się książka „Scroogenomics: Why You Shouldn’t Buy Presents for the Holidays” tego profesora Uniwersytetu Pensylwania, w której przekonuje on, że dawanie prezentów jest marnym sposobem alokacji zasobów. Dlaczego? Otóż, jego zdaniem, w wielu sytuacjach kiedy dajemy prezenty powstaje tzw. zbędna strata (deadweight loss), zjawisko znane m.in. z teorii opodatkowania polegające na tym, że w wyniku nieefektywnej alokacji zasobów pojawiają się straty dobrobytu.
A jak ma się to do prezentów? Zdaniem Waldfogela jeśli dajemy komuś prezent, który kosztował 100 dolarów, a nie jest on czymś pożądanym przez obdarowanego, to wartość, którą przypisuje on otrzymanemu przedmiotowi jest niższa niż 100 dolarów. Jeżeli „wyceni” prezent np. na 75 dolarów to zbędna strata wyniesie 25 dolarów.
Słowem, jeśli nie wiemy czym obdarować rodzinę na święta dajmy mamie, bratu czy żonie… pieniądze. Unikniemy straty ;).
Zobacz wywiad z prof. Joelem Waldfogelem, w którym tłumaczy czy zakup jego książki jako prezentu także wiąże się z nieefektywnością oraz artykuł “The Deadweight Loss of Christmas”, w którym po raz pierwszy ogłosił wyniki badań świadczące o nieefektywności obdarowywania.
Post Dlaczego nie warto kupować prezentów? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>