(nie)główny ekonomista » edukacja http://gekon.net.pl Sat, 01 Nov 2014 06:10:38 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.12 Z prądem i pod prąd http://gekon.net.pl/z-pradem-i-pod-prad.html http://gekon.net.pl/z-pradem-i-pod-prad.html#comments Mon, 28 Apr 2008 09:06:21 +0000 http://gekon.net.pl/blog/2008/04/28/z-pradem-i-pod-prad.html Profesor Witold Kwaśnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego napisał ostatnio list do redakcji Rzeczpospolitej w odpowiedzi na artykuł profesora Andrzeja Wojtyny „Jak powinno się wypowiadać o przyszłych stopach procentowych?„. Przedstawia w nim…

Post Z prądem i pod prąd pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
Profesor Witold Kwaśnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego napisał ostatnio list do redakcji Rzeczpospolitej w odpowiedzi na artykuł profesora Andrzeja WojtynyJak powinno się wypowiadać o przyszłych stopach procentowych?„. Przedstawia w nim pokrótce poglądy austriackiej szkoły ekonomii na rolę banku centralnego w gospodarce i argumenty za rezygnacją z emisji pieniądza symbolicznego. Odpowiedź, jaką uzyskał brzmiała następująco:

Dziękuję za list. Bardzo ciekawy. Ze względów edytorskich nie uda nam się jednak zamieścić go w takiej formule.

Rozumiem, że gazety nie są w stanie publikować każdego listu, który przychodzi do redakcji. Rozumiem, że dana forma może redakcji nie pasować. (Chociaż, na miejscu prof. Kwaśnickiego, zapytałbym, w jakiej formie mogą tekst zamieścić, skoro tyko forma im przeszkadza.)  Mam świadomość, że list nie odnosił się dokładnie do meritum komentowanego artykułu, a Rzeczpospolita to nie jest wydawnictwo naukowe. Tym niemniej żałuję, że wspomniany list nie został opublikowany.

Nie jestem zwolennikiem ekonomii austriackiej. W sporze, który zarysował w swoim liście prof. Kwaśnicki, znalazłbym się raczej w obozie prof. Wojtyny. Tym niemniej będę bronił prawa do prezentowania problemu z różnych punktów widzenia. W świecie nauki to więcej niż prawo – to obowiązek.

Nie trzeba zgadzać się z czyimiś poglądami, żeby z uwagą słuchać jego wypowiedzi. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że im bardziej ktoś  się ze szkołą austriacką nie zgadza, tym częściej powinien odwiedzać strony Instytutu Misesa. Nie można przecież prowadzić sensownej dyskusji naukowej, nie znając argumentów strony przeciwnej. Niestety, także w świecie nauki, bardzo często o tym zapominamy.

Zupełnie naturalne jest, że dominujące w danym momencie prądy naukowe marginalizują poglądy mniej popularne i bardziej kontrowersyjne. Często nie ma to zbyt wiele wspólnego z prawdziwością lub nieprawdziwością tez czy falsyfikacją hipotez. Wszyscy ludzie ulegają modom oraz sile przekonywania! Bez względu na to, czy są naukowcami, przedsiębiorcami, pracownikami biurowymi czy szukającymi akceptacji nastolatkami. Od naukowców należy jednak wymagać szerszego spojrzenia na badane przez nich problemy.

Odnoszę wrażenie, że kwestia tak rozumianej obiektywności badawczej jest zupełnie pomijana podczas kształcenia młodych ekonomistów. Badanie ankietowe przeprowadzone przez Krzysztofa Rybińskiego pokazuje, że polscy ekonomiści są zdecydowanie bardziej przywiązani do hipotez ekonomicznych niż ich amerykańscy koledzy po fachu. Profesor Wojciech Charemza sugeruje, że to wina niepełnego wykształcenia. „W Stanach Zjednoczonych uczą hipotez, a potem uczą krytyki tych hipotez, podczas gdy w Polsce często proces edukacji nie obejmuje krytyki ważnych hipotez ekonomicznych.” Większość teorii i koncepcji jest po prostu traktowana jak dogmaty.

Żałuję, że nauczanie ekonomii nie przypomina w Polsce bardziej nauczania filozofii, gdzie myśl jest zawsze ściśle wiązana z osobą, nazwiskiem, prądem. Nie zaskarbię sobie tym stwierdzeniem sympatii studentów, ale uważam, że powinni mieć po prostu dużo więcej godzin historii myśli ekonomicznej.

Post Z prądem i pod prąd pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
http://gekon.net.pl/z-pradem-i-pod-prad.html/feed 3
Bon edukacyjny http://gekon.net.pl/bon-edukacyjny.html http://gekon.net.pl/bon-edukacyjny.html#comments Tue, 20 Nov 2007 19:00:39 +0000 http://gekon.net.pl/blog/2007/11/20/bon-edukacyjny.html Nowy rząd zapowiedział wprowadzenie bonów edukacyjnych. Nie są znane szczegóły rozwiązania, ale warto szeroko przedyskutować reformę sposobu finansowania edukacji w Polsce – temat prędzej czy później i tak będzie musiał…

Post Bon edukacyjny pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
Nowy rząd zapowiedział wprowadzenie bonów edukacyjnych. Nie są znane szczegóły rozwiązania, ale warto szeroko przedyskutować reformę sposobu finansowania edukacji w Polsce – temat prędzej czy później i tak będzie musiał być przedmiotem zainteresowania rządzących.

Ogromny zwolennikiem bonów edukacyjnych jest Gary S. Becker – znany amerykański ekonomista (noblista z roku 1992), który rozszerzył zakres badań ekonomicznych o problemy społeczne. W jednym ze swoich artykułów, zamieszczonym w polecanej już przeze mnie książce „Ekonomia życia„, tak pisze o efektach wprowadzenia we wszystkich szkołach czesnego finansowanego bonami:

Gdyby szkoły publiczne pobierały opłaty za czesne, rodziny uzależniałyby to, gdzie posłać swe dzieci, od relacji między jakością kształcenia a wysokością czesnego w szkołach prywatnych oraz dostępnych szkołach publicznych. To z kolei zwiększyłoby rywalizację pomiędzy sektorem prywatnym oraz wszystkimi szkołami publicznymi, a nie tylko tymi, w których uczą się uczniowie otrzymujący bony.


Taka rywalizacja o uczniów zmusiłaby szkoły publiczne do podwyższenia swego poziomu. System szkolnictwa wyższego w Stanach Zjednoczonych jest najlepszy na świecie, głównie dlatego, że rywalizacja pomiędzy prywatnymi college’ami a pobierającymi opłaty za czesne college’ami publicznymi poprawiła wyniki zarówno jednych, jak i drugich.

Nie wiem, czy propozycja rządu ma dotyczyć tylko szkół podstawowych, gimnazjów i liceów, czy może również szkół wyższych. Nie jestem pewien, czy akurat bony będą najlepszym rozwiązaniem. Zastanawiać się można, czy powinni je dostawać wszyscy uczący się, czy tylko najubożsi (tak proponuje Becker). Jako pracownik uczelni wyższej uważam jednak, że zmiana formy ich finansowania wyszłaby nam na dobre.

Studenci (i ich rodzice) nie powinni się bać wprowadzenia opłat za studia w sytuacji, gdy w jakiejś formie państwo pokrywa te płatności (w całości lub części). Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że obecny system finansowania rozmywa odpowiedzialność. Jeśli uczelnia dostaje dotacje (nawet uzależnione od ilości studentów) to w praktyce dnia codziennego przestaje dostrzegać związek między pojedynczym studentem a swoimi przychodami. W takiej sytuacji bardzo często studenci traktowani są jak zło konieczne: trzeba mieć więcej studentów, żeby mieć większe dochody, trzeba mieć więcej osób na studiach dziennych, żeby móc zwiększyć ilość studentów zaocznych itd. Pojednyczy student zazwyczaj się nie liczy. Nie ma prawa wymagać, bo za studia nie płaci. I choć w ostatecznym rozrachunku nie jest to stwierdzenie prawdziwe, praktyka je sankcjonuje.

Uważam, że chociażby w celu wprowadzenia zdrowszych relacji między studentami i uczelniami wyższymi warto zastosować taką formę finansowania, która uczyni ze studentów klientów korzystających z usług świadczonych przez uniwersytet czy politechnikę. Jest cena i jest klient, który ją płaci. Nieważne, czy ma bogatych rodziców, sponsora (w USA można mieć studia sfinansowane np. przez wojsko w zamian za kilka lat służby), czy bon edukacyjny od państwa. Płaci i ma prawo wymagać. A wymagający studenci są w interesie uczelni, bo poprawiają efektywność kształcenia i zmuszają do zmian organizacyjnych i rozwoju kadry.

Zainteresowanych tematem zachęcam do czytania bloga Beckera i Posnera. Można tam znaleźć m.in. ciekawe wpisy o zarządzaniu uniwersytetami, czy uczelniach działających jak dochodowe przedsiębiorstwa.

Post Bon edukacyjny pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
http://gekon.net.pl/bon-edukacyjny.html/feed 0
Ekonomia jak bajka http://gekon.net.pl/ekonomia-jak-bajka.html http://gekon.net.pl/ekonomia-jak-bajka.html#comments Sat, 07 Jul 2007 08:50:37 +0000 http://gekon.net.pl/blog/2007/07/07/ekonomia-jak-bajka.html Maciej Rybiński, W świecie bajki, felieton w dzisiejszym Dzienniku: Ekonomia jest jedyną dziedziną nauki, która nigdzie, w żadnym kraju świata nie jest przedmiotem szkolnym. Być może jest to powodem, dla którego przeciętny…

Post Ekonomia jak bajka pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
Maciej Rybiński, W świecie bajki, felieton w dzisiejszym Dzienniku:

Ekonomia jest jedyną dziedziną nauki, która nigdzie, w żadnym kraju świata nie jest przedmiotem szkolnym. Być może jest to powodem, dla którego przeciętny człowiek uważa ekonomię za rodzaj wiedzy tajemnej, a ekonomistów za szamanów.

Tymczasem ekonomię praktyczną uprawia na co dzień każdy, kto zarabia pieniądze i podejmuje decyzje o sposobach ich wydatkowania. Każda gospodyni domowa jest ministrem finansów, a każdy właściciel warsztatu dyrektorem finansowym koncernu. Różnica jest tylko w skali. Minister może doprowadzić do ruiny państwo, gospodyni domowa tylko rodzinę.

(…) całą ekonomię można wyłożyć w formie dla wszystkich zrozumiałej. Na przykład w formie bajki. Bardzo wiele znanych bajek jest zresztą poświęconych ekonomii.

(…) Językiem bajki można łatwo streścić całą ekonomię w kilkunastu zaledwie wierszach: Za górami, za lasami, za siedmioma dolina[mi] było sobie przed wiekami królestwo nawiedzone kryzysem, bezrobociem, inflacją i destabilizacją. Oświecony król wezwał zatem przed swe oblicze wszystkich ekonomistów i nakazał im spisanie całej ekonomicznej wiedzy. Mędrcy pracowali w pocie czoła przez cały rok i po 12 miesiącach przedstawili monarsze 40 grubych tomów in folio. Zagniewany król kazał ściąć połowę ekonomistów, a pozostałym polecił skrócić dzieło. I znów mędrcy pracowali przez cały rok, aby na koniec zaprezentować majestatowi 20 tomów in quatro. I znowu poirytowany król kazał ściąć połowę uczonych, a pozostałym polecił dokonanie skrótów. I tak to trwało latami, aż pozostał jeden tylko mędrzec i jeden skromny tomik. Mędrzec padł przed Majestatem na kolana i przyciskając książkę do piersi, rzekł:
– Najjaśniejszy Panie, streszczę Waszej Królewskiej Mości całą ekonomię w dwóch zdaniach. Nie istnieje nic takiego, jak obiad za darmo. Zawsze ktoś musi za posiłek zapłacić.

Otóż to. Ktoś zawsze płaci, a do osobliwości naszych czasów należy fakt, że coraz częściej nie ten, kto objad zjada. Najdroższe są jednak cudze głodówki.

Post Ekonomia jak bajka pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
http://gekon.net.pl/ekonomia-jak-bajka.html/feed 1
Młode wilki 1/2 http://gekon.net.pl/mlode-wilki-12.html http://gekon.net.pl/mlode-wilki-12.html#comments Tue, 14 Nov 2006 17:30:39 +0000 http://gekon.net.pl/blog/2006/11/14/mlode-wilki-12.html Jak się okazuje, pojęcia „spółka” czy „rynek kapitałowy” nie są dla gimnazjalistów czarną magią. „Trzecioklasiści z klasy matematycznej Gimnazjum nr 30 we Wrocławiu wiedzieli, że gdy inflacja jest wysoka, należy…

Post Młode wilki 1/2 pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
Jak się okazuje, pojęcia „spółka” czy „rynek kapitałowy” nie są dla gimnazjalistów czarną magią. „Trzecioklasiści z klasy matematycznej Gimnazjum nr 30 we Wrocławiu wiedzieli, że gdy inflacja jest wysoka, należy zainwestować oszczędności w nieruchomości lub złoto i nie sprzedawać ich, zanim waluta się nie umocni” – donosi Gazeta.pl

Drodzy studenci ekonomii! Pora wziąć się do roboty. W gimnazjach nie próżnują… ;-)

Post Młode wilki 1/2 pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.

]]>
http://gekon.net.pl/mlode-wilki-12.html/feed 0