Post Podatek liniowy – polemika z Piotrem Kuczyńskim pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Piotr Kuczyński przewiduje, iż wprowadzenie podatku liniowego zamiast ograniczyć szarą strefę przyczyni się do jej powiększenia. Ma to wynikać z faktu, że
(…) po zrezygnowaniu z podatku progresywnego znikną wszelkie ryczałty podatkowe i tym podobne uproszczone rozwiązania.
Podatek liniowy w sektorze przedsiębiorstw funkcjonuje w Polsce w formie opcjonalnej już od kilku lat i jako żywo nie spowodował wyeliminowania karty podatkowej, czy tez ryczałtu. Choć ostatnimi czasy pojawiły się zakusy , żeby zlikwidować tego typu sposoby uproszczonego rozliczania się z fiskusem.
Połączenie podatku liniowego z ustaleniem jego stawki na poziomie równym lub niższym od dotychczasowej efektywnej stawki dla firm (względnie osób fizycznych) może stanowić zachętę do legalizacji działalności gospodarczej, czy też ujawnienia dochodów z pracy. Wzrost rentowności zalegalizowanej firmy połączony z potencjalnym kosztem konsekwencji łamania prawa mogą przewyższyć korzyści z niepłacenia danin oraz braku rachunkowości.
Poza tym redukcji ulegają koszty firm (a także osób prywatnych) związane z rozliczaniem podatków w skomplikowanym, pełnym ulg i wyjątków systemie progresywnym. Jak łatwo się domyślić, transparentny i prosty system podatkowy stanowi znaczący bodziec do powstawania nowych inwestycji, w tym zagranicznych. Potwierdzają to liczne ankiety przeprowadzane wśród przedsiębiorców. Rosnące inwestycje są z całą pewnością jednym z komponentów wzrostu gospodarczego. Piotr Kuczyński wyklucza jednak możliwość wpływu podatku liniowego na progres ekonomiczny. Nie jest moją intencją przecenianie znaczenia tej formy opodatkowania jako stymulatora wzrostu PKB, jako swoistego ekonomicznego złotego środka. Sądzę natomiast, że powiązanie tego rodzaju daniny z wydatną redukcją jej stawki będzie pozytywnie oddziaływać na dynamikę polskiej gospodarki. W przypadku podatku PIT doprowadzi to do obniżenia kosztów pracy, co z kolei zwiększy konkurencyjność przedsiębiorstw ze wszelkimi dobrymi tego konsekwencjami.
Odejście od progresji podatkowej – zdaniem Pana Piotra – spowoduje, że
(…) szefowie firm z przyjemnością będą wypłacali sobie bardzo duże wynagrodzenia, (…) w firmach pieniędzy ubędzie, a to może zadziałać nawet anty-rozwojowo.
Nie sądzę. Rosnąca konkurencja związana z członkostwem w UE oraz postępująca globalizacja wymuszają na przedsiębiorstwach konkurowanie między sobą. Myślę więc, że przynajmniej część „nowego” zysku przeznaczana będzie na inwestycje pozwalające na poprawę pozycji na rynku. Nawet, jeżeli tak nie jest i nie będzie to dodatkowe zyski , dodatkowy przyrost wynagrodzenia netto powinny stymulować gospodarkę poprzez wzrost konsumpcji i/lub oszczędności, które są podstawą nowych przedsięwzięć inwestycyjnych. Oczywiście można wyobrazić sobie sytuacje, że dodatkowe środki finansowe spożytkowane zostaną na dobra importowane. Wysoce prawdopodobne jest jednak , że przynajmniej ich część zasili polską gospodarkę.
„Problem w tym, że dziewięćdziesiąt procent konsumentów zyska bardzo niewiele, a ja uważam, że praktycznie nic.”
Kolejny cytat z analizowanego artykułu. Należy się z nim zgodzić, pod warunkiem , że stawka podatku liniowego będzie na wyższym poziomie niż efektywna stawka PIT’u dla pierwszego progu podatkowego. Taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna przy rozdętych wydatkach budżetowych. Ustalenie wspomnianej stawki na poziomie niższym zwiększy z cała pewnością siłę nabywczą ludności- także tej najbiedniejszej. A więc kluczem dla korzystnego wpływu podatku liniowego (od firm jak i osób fizycznych) stają się cięcia w zakresie wydatków państwa.
Dalej następuje stwierdzenie:
(…) w Polsce rozziew między zamożnymi a całą resztą jest olbrzymi. Wprowadzenie podatku liniowego zwiększy dysproporcje doprowadzając do jeszcze większych napięć społecznych.
Szanuję zdanie Autora. Również reprezentuję pogląd, że w sytuacji kiedy podatek liniowy miałby ograniczyć siłę nabywczą biedniejszej części społeczeństwa to należałoby go nie wprowadzać, bądź zmodyfikować poprzez ulgi (co wypaczyłoby jego sens). Z drugiej strony trzeba zauważyć, że to właśnie różnice w dochodach są jednym z czołowych bodźców rozwoju gospodarczego.
Na końcu zaś Piotr Kuczyński pyta:
Skoro odkryliśmy taką doskonałą metodę na pobudzenie gospodarki to dlaczego jedynie karły gospodarcze ją wprowadzają?
Należy jeszcze raz wyraźnie podkreślić – podatek liniowy nie jest panaceum w cudowny sposób uzdrawiającym gospodarkę i kierującym ją na drogę wiecznej szczęśliwości – czytaj wysokiego, zrównoważonego wzrostu. Wprowadzenie tej konstrukcji podatkowej umieściłbym dopiero na trzecim miejscu na liście działań dążących do poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Na pierwszym znalazłyby się reformy zmierzające do poprawy klimatu gospodarczego Polski (chodzi tu m.in. o usprawnienie orzecznictwa w zakresie spraw gospodarczych, ukrócenie biurokracji, ograniczenie korupcji, itp.). Na drugim miejscu uplasowałaby się zaś redukcja stawek podatkowych CIT, PIT oraz VAT. Jak więc widać z zaprezentowanej hierarchii nie jest moim zamiarem ślepo gloryfikować tego rodzaju daniny publicznej.
Post Podatek liniowy – polemika z Piotrem Kuczyńskim pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dyskusji o podatkach ciąg dalszy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Dyskusji o podatkach ciąg dalszy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Podatek liniowy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
Po pierwsze, podatek liniowy pozwala realizować koncepcję sprawiedliwości społecznej na poziomie wydatków budżetowych a nie dochodów obywateli i firm. Rzecz polega na tym, iż osoby poszkodowane przez los wspomagane są przez państwo dzięki redystrybucyjnej roli budżetu. Jednocześnie obywatele (przedsiębiorstwa) o wyższych uposażeniach (dochodach) nie są „karani” – poprzez progresję podatkową – za swoją wiedzę, umiejętności, pracowitość, innowacyjność, wyższą wydajność itp., co nie podcina im skrzydeł do dalszych działań.
Po drugie, podatek liniowy ogranicza biurokrację. Z tym faktem z kolei wiąże się zmniejszenie kosztów funkcjonowania aparatu skarbowego, czyli zmniejszenie wydatków budżetowych. Poza tym redukcji ulegają koszty firm (a także osób prywatnych) związane z rozliczaniem podatków w skomplikowanym, pełnym ulg i wyjątków systemie progresywnym. Jak łatwo się domyślić, transparentny i prosty system podatkowy stanowi znaczący bodziec do powstawania nowych inwestycji, w tym zagranicznych. Potwierdzają to liczne ankiety przeprowadzane wśród przedsiębiorców. Rozliczenie staje się nieskomplikowaną, krótką procedurą. Niewątpliwie najbardziej poszkodowaną grupą na skutek wprowadzenia klarownego systemu podatkowego stają się doradcy podatkowi.
Po trzecie, implementacja podatku liniowego wiąże się zazwyczaj z redukcją obciążeń fiskalnych – przynajmniej dla części społeczeństwa – co hamuje rozwój szarej strefy, a także ogranicza bezrobocie.
Aby zoptymalizować wpływ podatku liniowego na gospodarkę państwa, należy ustanowić jego stawkę na poziomie równym lub niższym od dotychczasowej efektywnej stawki dla osób (względnie firm) znajdujących się w pierwszym progu podatkowym. Jeżeli tak nie jest to trzeba czasowo zmodyfikować system o ulgi, które zrekompensują uboższej części społeczeństwa spadek siły nabywczej. Biorąc pod uwagę fakt, iż w Polsce 95 % obywateli „wpada” w pierwszy próg podatkowy można wyobrazić sobie, jakie negatywne konsekwencje miałoby ustanowienie podatku liniowego np. na poziomie 22 % (przy stawce efektywnej w granicach 13-15 %). Spadek popytu konsumpcyjnego na pewno znalazłby odzwierciedlenie w niższym wzroście gospodarczym naszego kraju.
Podatek liniowy jest konstrukcją godną uwagi. Nie należy przeceniać jego wpływu na wzrost gospodarczy kraju, aczkolwiek warto uwzględnić wiele pozytywnych walorów, które bez wątpienia posiada. Trzeba wspomnieć także o bardzo ważnym warunku wprowadzenia relatywnie niskiego podatku liniowego – mianowicie o stosunkowo niewysokim poziomie wydatków publicznych. Przykładowo, wprowadzenie w Polsce podatku liniowego na poziomie 12 % – ceteris paribus – przy uwzględnieniu faktu, że prawie 50 % wpływów z podatku dochodowego pochodzi od osób z II i III progu podatkowego, oznaczałoby nieuniknioną katastrofę finansów publicznych. Powinno się więc podkreślić jeszcze raz, iż obniżeniu podatków towarzyszyć musi redukcja wydatków budżetowych.
Post Podatek liniowy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Czy warto obniżać podatki? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
Wśród licznych przedwyborczych obietnic głoszonych ze swadą przez różnych polityków, można odnaleźć postulat redukcji stawek podatkowych. Również znakomita część ekonomistów i ludzi parających się działalnością gospodarczą jak mantrę powtarza zdanie o konieczności redukcji obciążeń fiskalnych. Jakie korzyści dla gospodarki przynosi więc obniżka podatków na poziomie sektora przedsiębiorstw? W mojej opinii wśród najważniejszych profitów można wymienić:
Jakie zaś skutki dla gospodarki przynosi redukcja danin od osób fizycznych? Wymieniłbym tu przede wszystkim:
Konkluzja jest więc prosta: warto redukować obciążenia fiskalne. Musi jednakże istnieć odpowiednie pole do przeprowadzenia tego typu operacji. Pole to wyznacza oczywiście poziom dokonywanych przez państwo wydatków. Wyższe wydatki niż dochody budżetowe powodują powstawanie deficytu budżetowego, co z kolei implikuje narastanie długu publicznego ze wszystkim negatywnymi jego reperkusjami. Wnioski dla polityki gospodarczej są więc klarowne i oczywiste. Jak pokazuje jednak praktyka gospodarcza wdrożenie ich w życie bywa niezwykłym wyzwaniem – wyzwaniem dla najodważniejszych przedstawicieli klasy politycznej.
Post Czy warto obniżać podatki? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>