Post Kiedy „an oswiadczenie” zamiast „a zaswiadczenia”? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
A big symbolic and practical change is that citizens can increasingly use a simple signed declaration (an oswiadczenia) instead of a costly, time-consuming notarised one (a zaswiadczenia) in their dealings with the state. “We assume that citizens are telling the truth unless there is evidence to the contrary. In the past, the reverse applied,” says Mr Rostowski.
Wbrew słowom ministra, nie przychodzą mi do głowy codzienne sytuacje, w których administracja zrezygnowała z zaświadczeń na rzecz oświadczeń. Przy najpowszechniej załatwianych sprawach urzędowych – meldunku czy rejestracji samochodu – nie doczekaliśmy się dotąd w zasadzie żadnych ułatwień, poza numerkami w kolejce.
Jakże kontrastująca ze słowami Rostowskiego jest wypowiedź premiera sprzed kilku tygodni, który na konferencji prasowej ogłosił, że nie ustaje w walce z administracyjnym oporem o zniesienie obowiązku meldunkowego [cytuję z pamięci – B.Ł.]. Cóż, jak sam Tusk stwierdził wczoraj, pozostaje szefem rządu, bo to pozwala mieć realny wpływ na zmienianie Polski. Pozostaje mieć nadzieję, że wykorzysta tę władzę do skruszenia oporu swych podwładnych (swoją drogą zastanawiające jak to możliwe, że premier musi walczyć o coś z własną administracją). Tym bardziej, że zniesienie obowiązku meldunkowego obiecywał już dość dawno.
Post Kiedy „an oswiadczenie” zamiast „a zaswiadczenia”? pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Politycy vs technokraci pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Czy ten rząd ma szanse zrobić poważne zmiany czy tylko kosmetyczne?
– Generalnie w rządzie jest obawa, że nawet jak zaproponuje w najbliższych dwóch-trzech latach istotne reformy, to one spotkają się z wetem prezydenta i nie wejdą w życie. Dlatego wielu skłania się ku koncepcji, by podstawowym instrumentem realizacji tych reform były działania administracyjne, bez zmiany porządku prawnego.
Jakie pomysły PO i PSL jako ekonomista uważa pan za najbardziej karkołomne?
– Jest ogromna presja ze strony polityków, by dużo mówić o rzeczach, które oni uznają za politycznie „dobre”, chwytliwe dla wyborców, np. o obniżaniu podatków. W ogóle nie było zainteresowania wśród ministrów i polityków dyskusjami o tym, jak kontrolować wzrost wydatków, jakie reformy wprowadzać, by ten wzrost wyhamować.
Z tego, co pan mówi, wynika, że minister Rostowski też może złożyć dymisję.
– Na razie minister Rostowski ciągle wierzy, że te działania administracyjne, niewymagające zmian w ustawach, mogą przynieść rezultaty.
Pisałem już wcześniej, że kiedy specjalista zostaje politykiem doświadcza zmiany perspektywy. W polityce najlepsze nawet pomysły same się nie bronią. Wygrywają ci, którzy potrafią przekonać innych do swoich koncepcji – choćby mizernych. W takiej sytuacji do przeprowadzenia istotnych reform potrzeba albo specjalisty, który ma ogromny dar przekonywania do swoich pomysłów i dopasowania rewolucyjnych koncepcji do otaczającej go rzeczywistości, albo polityka o ogromnym poparciu, który – zauroczony pomysłami doradców – jest w stanie zaryzykować spadek notowań w krótkim okresie w celu przeforsowania niepopularnych zmian, przynoszących korzyści (także polityczne) w przyszłości.
Sytuacja w Ministerstwie Finansów pokazuje, że i tym razem – niestety – nie ma u władzy ani przekonujących technokratów, ani polityków z wizją.
Post Politycy vs technokraci pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Zmiana perspektywy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każdy ekonomista, który zostaje ministrem finansów, doświadcza zmiany perspektywy i staje się… ekonomem. Jeśli jako ambitny ekonomista miał zamiar obniżać podatki, teraz – już jako minister – wybierać musi między skomplikowanymi reformami, dla których trudno o polityczne poparcie, a drobnymi posunięciami, które mimo wszystko trudno zbilansować w budżecie. Taki slalom zniszczy najlepszy pomysł i zostaną same dobre chęci…
PS. A w kwestii podatku Belki zgadzam się z Wyżnikiewiczem: dajmy sobie spokój z jego likwidacją. To i tak jeden z najlepiej funkcjonujących i przejrzystych podatków w tym kraju.
Post Zmiana perspektywy pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>Post Nauka jak polityka pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>
The great tragedy of science, Thomas Huxley once observed, is a beautiful hypothesis slain by an ugly fact. The great tragedy of science today, complain its champions, is its ugly and polarising politicisation. “Global warming” sceptics are compared to Holocaust deniers. Researchers using embryonic stem cells are called “baby-killers”. The left labels the right “anti-science” theocrats; the right says the left perverts science to serve its collectivist agenda. No beautiful hypotheses here.
Zdaniem Schrage’a problem może tkwić paradoksalnie w tym, że nauka jest zbyt mało polityczna. Może należy naukowców traktować z większym dystansem i mniejszym szacunkiem? Niech – jak politycy – zabiegają o względy odbiorców, dbając o przystępność swoich badań i teorii. A przede wszystkim niezbędna jest im większa doza samokrytycyzmu (tu akurat trudno się zgodzić z autorem, że akurat w świecie polityki tego samokrytycyzmu jest więcej, ale w sumie w tekście nigdzie takie stwierdzenie nie pada).
Perhaps the tragedy, though, is not that science is too political – it is that science is not political enough. Just as war is too important to be left to the generals, scientific conflicts are increasingly too important to be entrusted to the scientists. Public policy would be significantly better off if scientists were treated with greater scepticism and less deference.
Public debate would be far better informed if scientists were pushed to make their work more accessible, self-critical and contextually aware of findings in complementary technical disciplines. Politicians in democracies should not hesitate to exploit publicly the inherent uncertainties and legitimate disagreements in scientific analyses on sensitive issues. Highlighting science’s flaws – not unlike highlighting flaws in healthcare, national security and economic programmes – is good politics and even better policy.
W debatach naukowych naukowcy niewiele się różnią od polityków. Tyle, że debaty te rzadko osiągają poziom publiczny, więc może po prostu znacznie mniej osób wie, jacy naukowcy są naprawdę.
Science as an enterprise may be objective; scientists as individuals are not. Anyone who has participated in peer reviews or research grant committees knows this. Scientists can be as vulgar, pigheaded and contemptuously dismissive of contrary evidence as any lawyer, civil servant, journalist or elite professional. Indeed, scientists who inject themselves into the white-hot centre of policy debate tend not to be famous for either modesty or understatement. They are, in every meaning of the phrase, “political scientists”.
Schrage stale gra słowami. Z jednej strony oczekuje większego upolitycznienia (upublicznienia?) nauki poprzez zadawanie naukowcom trudnych pytań i ujawnianie niespójności, niepewności, problemów w ich teoriach. Z drugiej strony chciałby, aby w samych naukowcach było mniej polityków zwalczających wrogie opcje (czytaj: twierdzących inaczej). Konstatacja jest jednak raczej smutna:
Scientists will be more credible and persuasive not if they are less political but if their arguments are more accessible, more testable and, yes, more humble. Then again, that is just a beautiful hypothesis.
Post Nauka jak polityka pojawił się poraz pierwszy w (nie)główny ekonomista.
]]>