komentarzy 8

  1. napisał(a):

    Innemi słowy (moja ulubiona formułka ;)): komparatywna analiza interpersonalnej użyteczności jest niemożliwa do przeprowadzenia 😀

    18 grudnia 2006
  2. napisał(a):

    Hmm… Akurat komparatywna analiza użyteczności jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu. Byle nie silić się na uogólnianie wniosków z użyciem argumentu obiektywności 🙂

    18 grudnia 2006
  3. napisał(a):

    A jaką jednostkę stosować do takie analizy? Rothbard się wyśmiewał z tego, że trzeba by tu wymyślić jakieś „utilsy”.

    19 grudnia 2006
  4. napisał(a):

    Jednostek wymaga tylko analiza, której wnioski mają mieć postać obiektywnej (uniwersalnej, oderwanej od konkretnego podmiotu) skali wartości. Więc w zasadzie się zgadzamy 🙂 Ale moim zdaniem porównywać użyteczności jak najbardziej możemy. Możemy przecież ocenić, że X jest w interesie A, a Y w interesie B. Że Rosja ma korzyści w roztopieniu lodów północy, a nie interesują jej powodzie w Afryce. Że wzrost cen miedzi odbije się na firmie produkującej rury miedziane, a na agencji reklamowej – nie.

    19 grudnia 2006
  5. napisał(a):

    Ale nie możemy przeprowadzać analizy komparatywnej! Możemy powiedzieć, co komu przyniesie korzyść – cui bono (przynajmniej w przybliżeniu), ale nie możemy tych korzyści porównać (i na tej podstawie formułować wniosków o społecznej użyteczności, tudzież przydatności dla dobra społecznego).

    Użyteczność może być tylko rozpatrywana w kontekście prawa własności.

    Dobry tekst na ten temat: Mateusz Machaj, Słów kilka o ekonomii dobrobytu, http://www.mises.pl.

    19 grudnia 2006
  6. napisał(a):

    Po prostu zakładasz, że analiza komparatywna musi być obiektywna. Ja twierdzę, że może pozostać subiektywna. Sprowadza się to bowiem do efektu, jaki chcemy osiągnąć. Zgadzam się, że korzyści nie da się uszeregować tak, aby wnioski uogólnić. Nie ma dobrej jednostki, nie ma obiektywnej hierarchii. Ale korzyści porównać można! Przecież czy nie to robimy stwierdzając, że coś komuś przynosi korzyść? Przecież odnosimy to do braku korzyści. To jest porównanie. Możemy nawet porównywać różne „poziomy” korzyści (przy większych różnicach), ale taka analiza nigdy nie będzie dokładna i będzie bardzo płynna (między innymi dlatego, że nie ma dobrej jednostki). Powstanie dla konkretnego podmiotu w konkretnym momencie i nie pozwoli wyciągnąć ogólnych wniosków – będzie subiektywna.

    19 grudnia 2006
  7. napisał(a):

    W zasadzie to powinienem pisać za każdym razem, że chodzi mi o ilościową analizę komparatywną, ułatwiłoby to nam porozumienie 😉
    Z powyższym postem się oczywiście zgadzam.

    Dokładnie to samo napisał M. Machaj:

    Dlatego też użyteczność należy traktować w kategoriach porządkowych, a nie kardynalnych.

    19 grudnia 2006
  8. napisał(a):

    Nie bez powodu mówi się, że większość dysput filozoficznych dotyczy pojęć 🙂

    19 grudnia 2006

Wyłączono możliwośc komentowania.