04-02-2008 | Szymon Mazurek | Ekonomia, Ciekawostki |
słowa kluczowe: bogactwo, happynomics, hedonometr, szczęście
Zagadnienie szczęścia w gospodarce powraca w rozważaniach ekonomicznych jak bumerang. Ostatnio na dwóch “śledzonych” przeze mnie blogach pojawiły się ciekawe wpisy na ten temat:
- Krzysztof Rybiński napisał dobry tekst o tym, czy ostatecznym celem wzrostu gospodarczego jest szczęście i co (zdaniem ekonomistów) właściwie czyni nas szczęśliwymi;
- Dani Rodrik zwraca uwagę na analizę, która wykazuje, że wizja biednych, ale szczęśliwych mieszkańców słabo rozwiniętych krajów to mit - generalnie ludzie w biednych krajach są mniej szczęśliwi niż w bogatych.
Oczywiście każda z ekonomicznych metod pomiaru szczęścia ma jakieś założenia, ulubione wskaźniki i kluczowe zmienne, które - zdaniem ich autorów - najlepiej odzwierciedlają poziom szczęścia. Każdy taki element to otwarte pole do dyskusji. Czy ekonomiści mają lepsze narzędzia do mierzenia szczęścia niż socjologowie, psychologowie, a w końcu każdy z nas z osobna? Czy Ty wiesz dokładnie, co czyni Cię szczęśliwym?
Odkrycie niezawodnego i uniwersalnego hedonometru na pewno nie uszczęśliwi ludzkości, ale może uszczęśliwić jego twórcę - zapewniając mu sławę i pieniądze (o ile właśnie to daje mu prawdziwe szczęście). Możliwość dokładnego mierzenia szczęśliwości każdego z konsumentów przyda się w ramach happynomics. Ten twór speców od marketingu to odpowiedź rynku na odwieczne poszukiwanie szczęścia przez każdego z nas. Nie martwcie się, jeśli jeszcze nie wiecie, co was uszczęśliwia. Dowiedzą się tego za was. I przekonają was w reklamie, że mają rację
→ czytaj dalej
29-05-2007 | Szymon Mazurek | Ciekawostki |
słowa kluczowe: Chiny, giełda, numerologia, ryzyko, szczęście
The Wall Street Journal opisuje, jak silny wpływ na inwestorów giełdowych w Chinach mają wierzenia i przesądy:
Part superstition and part self-fulfilling prophecy, numerology is a basic trading strategy in China. The philosophy reflects the widespread belief in Chinese society that numbers contain clues to good fortune.
(…) To professional observers, the Chinese investing public’s trust in the predictive power of numbers — rather than fundamentals like business prospects or profit — is one of many reminders of how buying on the Shanghai and Shenzhen stock exchanges looks like gambling.
Brokerages are set up like casinos. Investors drink tea, smoke and chat as they make trades on computers lined up like slot machines. Instead of dropping in coins, they swipe bank cards to pay for shares.
Czyżby był to dowód na niedojrzałość rynku? A może Chińczycy odkryli prawdę (lub jej część) na temat funkcjonowania giełd?
Numbers don’t explain everything, (…) but “in the stock market, half your results come from luck.”
03-01-2007 | Szymon Mazurek | Ekonomia |
słowa kluczowe: hedonometr, kapitalizm, szczęście, użyteczność, wolność
Ile szczęścia przysporzyło ludzkości przeznaczenie ogromnych nakładów finansowych na wynalezienie torebki herbaty w kształcie piramidy? Takie przewrotne pytanie stawia jeden z dwóch artykułów opublikowanych w ostatnim The Economist: ‘Happiness (and how to measure it)‘ oraz ‘Economics discovers its feelings‘. Temat nie jest tak błahy, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ekonomia to nauka społeczna, więc czemu ekonomiści nie mieliby się zajmować ekonomicznym aspektem szczęścia lub emocjonalną stroną ekonomii?
Szczęście jako ekonomiczny przedmiot badań można analizować z kilku różnych perspektyw.
Zajmujący się metodologią zapytają, czy ekonomiści są w ogóle w stanie mierzyć zadowolenie (szczęście) jednostek i czy jest im to do czegokolwiek potrzebne? Poszukiwania hedonometru, czyli metody (aparatu?) mierzenia doświadczanej przyjemności wciąż trwają…
Domieszka psychologii w mikroekonomii (lub mikroekonomii w psychologii) pozwala konstruować teorie zachowań konsumentów i mierzyć się z teoriami użyteczności. Czy i w jaki sposób konsumpcja dóbr (jakichkolwiek, szeroko rozumianych) czyni ludzi szczęśliwymi? Konsumpcja części dóbr jest niezbędna do życia, ale większość zaspokaja potrzeby wyższego rzędu. Niektóre są powszechne (tanie), a inne rzadsze (droższe). Które dają więcej szczęścia? Wartość wielu dóbr wynika z faktu, że tylko niewielka część jednostek ma do nich dostęp. Elitarne “positional goods” tracą wartość, kiedy powszechnieją. Paradoks tkwi w tym, że im bardziej staramy się je zdobyć (więcej pracujemy) tym silniejsza jest konkurencja w ich uzyskaniu - sami sobie przeszkadzamy i nawzajem się unieszczęśliwiamy.
Można również spojrzeć na problem szczęścia w ekonomii od strony ideologicznej. Czy rozwój gospodarczy idzie w parze ze wzrostem zadowolenia obywateli państwa? Czy wolny rynek nas uszczęśliwia? Społeczeństwa krajów bogatych zazwyczaj lepiej oceniają swoją sytuację od społeczeństw biednych, ale poziom zadowolenia raczej nie ulega zmianie z upływem lat. Może po prostu apetyt rośnie w miarę jedzenia? A może przypisywanie niewidzialnej ręce rynku magicznego dotyku gwarantującego szczęście to zwykła przesada?
Chyba najbezpieczniej być szczęśliwym bez względu na ekonomię. Nie grozi wtedy zgryzota z braku funduszy na kosmiczny gadżet, depresja z powodu braku dostępu do elitarnego klubu, a i w czasie kryzysu może być znacznie lżej…
Czego sobie i wszystkim internautom w rozpoczętym właśnie roku życzę.