30-01-2007 | Szymon Mazurek | Ekonomia, Recenzje |
słowa kluczowe: Ekonomia, ekonomista, Gary S. Becker
Ostatnio wpadła mi w ręce książka autorstwa Gary’ego S. Beckera, laureata ekonomicznej Nagrody Nobla z roku 1992, pt. “Ekonomia życia“. Choć książka jest interesująca a autor to znany i szanowany ekonomista ze znacznym dorobkiem, nie mogę nie skomentować tragicznego – moim zdaniem – wyboru tytułu. Nie wiem czyja to zasługa (na pewno nie polskiego wydawnictwa, bo oryginał jest równie dziwaczny), ale tytuł jest zdecydowania za długi, w zasadzie niezrozumiały i co najmniej mylący.
Pełna jego wersja brzmi: “Ekonomia życia. Od baseballu do akcji afirmatywnej i imigracji, czyli w jaki sposób sprawy realnego świata wpływają na nasze codzienne życie“. Mnie osobiście fraza “Ekonomia życia” wcale nie kojarzy się z ekonomią. Jest co najmniej pretensjonalna i bardziej pasuje do jakiegoś poradnika pseudo-egzystencjonalnego niż do zbioru felietonów popularnonaukowych. A rozwinięcie? O co w nim chodzi? Czy ktoś ma wątpliwości, że sprawy realnego świata wpływają na jego codzienność? Czy nasze codzienne życie nie jest realne? Myślałem, że to nierealny świat modeli ekonomicznych trzeba przybliżać czytelnikom, a nie ich codzienność… Ale dość utyskiwań dotyczących tytułu. Po prostu się nim nie zrażajcie. W środku jest dużo lepiej
“Ekonomia życia” to zbiór felietonów Beckera, publikowanych w latach 80. i 90. XX wieku w Business Week. Artykuły te pokazują w jaki sposób ekonomia może być stosowana do rozwiązywania bieżących problemów społecznych, nie tylko tych stricte gospodarczych. Począwszy od regulacji połowów, przez imigrację, system szkolnictwa wyższego, ubezpieczenia, a na ochronie środowiska kończąc. Część felietonów nosi już znamiona upływu czasu (szkoda, że przy kolejnych artykułach nie umieszczono daty ich publikacji w Business Week), część tak mocno dotyczy specyfiki USA, że może być trudno zrozumiała gdzie indziej, ale wiele z nich jest nadal aktualnych – także z polskiej perspektywy. Bardzo dużo w nich zaleceń dla polityków, choć autor nie miał złudzeń, że trudno do nich dotrzeć.
Decyzje polityczne nie są, w większości przypadków, warunkowane pozbawionymi emocji ocenami idei i analiz, ale pragmatycznym równoważeniem sił pomiędzy konkurującymi grupami nacisku (…). Idee są nieraz bezsilne, gdy przeciwstawia się je wielkim interesom. (…)
Wciąż jednak na dłuższą metę idee mogą mieć spory wpływ na politykę i przekonania, nawet jeśli na krótką metę są miażdzone przez partykularne interesy. Poszczególne idee mogą zostać podchwycone przez grupy, które uznają je za pomocne w promowaniu własnych interesów. (…)
Nie wierzymy, że gwałtowne reformy w polityce zostaną wdrożone szybko czy łatwo, nawet jeśli potrzeba zmian jest nagląca. Jednak władza polityczna i moda intelektualna mogą się zmienić i nadejdzie czas na radykalne przemiany w obecnej taktyce politycznej.
Pomimo moich obiekcji dotyczących tytułu (patrz wyżej), uważam, że książka warta jest polecenia. Wszyscy, którzy mają dość ekonomicznych teorii i modeli, a chcieliby przekonać się, że mogą one mieć przełożenie na rozwiązanie realnych problemów, powinni ją chociaż przejrzeć.
Gary S. Becker, Guity Nashat Becker, “Ekonomia życia”, One Press, 2006.
Do kupienia bezpośrednio w wydawnictwie.
Da zainteresowanych: spis treści oraz fragment książki.
24-01-2007 | Szymon Mazurek | Cytaty, polityka |
słowa kluczowe: interes narodowy, kosmopolityzm, polityka zagraniczna, Ulrich Beck
Jak bronić interesów narodowych (także gospodarczych) na arenie międzynarodowej? Trudne pytanie. Ulrich Beck w książce “Władza i przeciwwładza w epoce globalnej. Nowa ekonomia polityki światowej” pisze:
Na początku trzeciego tysiąclecia maksymę narodowego realizmu politycznego – “Interesów narodowych trzeba bronić w sposób narodowy” – musi zastąpić maksyma kosmopolitycznego realizmu politycznego: “Nasza polityka jest tym bardziej narodowa i skuteczna, im bardziej jest kosmopolityczna”. Tylko multilateralna polityka otwiera przestrzeń dla unilateralnych poczynań. Gdyby nie istniały problemy światowe, trzeba by je było wymyślić, to one bowiem ustanawiają transnarodową wspólnotę. Wizja narodowych suwerenności jako gry o sumie zerowej okazuje się historycznie fałszywa; tworzenie wzajemnych zależności trzeba rozumieć i realizować w sensie gry, w której korzyści uzyskują wszyscy uczestnicy.
[...] w epoce globalnych kryzysów i globalnego ryzyka to właśnie polityka “złotych kajdanek”, polegająca na budowaniu gęstej sieci transnarodowych zależności, prowadzi do odzyskania narodowej niezależności, jakkolwiek mógłby się kształtować doraźny rozkład zysków w niezwykle mobilnej gospodarce światowej.
Pod rozwagę wszystkim dyskutującym o polskiej polityce zagranicznej ostatnich miesięcy…
19-01-2007 | Szymon Mazurek | Ekonomia, polityka |
słowa kluczowe: globalne ocieplenie, kryzys gospodarczy, ryzyko
World Economic Forum opublikowało raport-prognozę na temat największych zagrożeń czyhających na społeczność światową w ciągu najbliższych 10 lat: Global Risks 2007. A Global Risk Network Report. W raporcie wymieniono 23 zagrożenia z 5 dziedzin:
- Ekonomia
- Szok cenowy na rynku ropy naftowej / przerwy w dostawach energii
- Amerykański deficyt handlowy / spadek wartości USD
- Załamanie gospodarcze w Chinach
- Kryzys fiskalny związany ze zmianą struktury społecznej
- Wzrost cen nieruchomości / nadmierne zadłużenie
- Środowisko naturalne
- Zmiana klimatu
- Pogarszający się dostęp do świeżej wody
- Tropikalne burze
- Trzęsienia ziemi
- Powodzie śródlądowe
- Geopolityka
- Terroryzm międzynarodowy
- Rozprzestrzenianie broni masowej zagłady
- Wojny międzynarodowe i domowe
- Upadające państwowości
- Przestępczość i korupcja ponadnarodowa
- Problemy z akceptacją idei globalizacji
- Niestabilność na Środkowym Wschodzie
- Społeczeństwo
- Pandemie
- Choroby zakaźne w krajach rozwijających się
- Powszechność przewlekłych chorób związanych ze stylem życia w krajach rozwiniętych
- Niepewność rozwoju koncepcji odpowiedzialnego biznesu
- Technologia
- Awaria krytycznej infrastruktury informacyjnej
- Ryzyko związane z rozwojem nanotechnologii
Raport prognozuje stopień szkodliwości wymienionych czynników dla gospodarki światowej (straty gospodarcze) oraz dla społeczeństwa (śmiertelność). Eksperci oceniają również zmiany w poziomie zagrożenia danym czynnikiem ryzyka. Jednak najciekawsza część raportu to scenariusze zdarzeń, które pokazują jak różne rodzaje zagrożeń są ze sobą powiązane oraz że ich skutki mogą dotyczyć bardzo różnych sfer życia. Autorzy prezentują m.in. wizję rozprzestrzeniania pandemii oraz przebieg (i skutki) nowego kryzysu naftowego. Oby jak najdłużej była to tylko literatura z gatunku fiction…
03-01-2007 | Szymon Mazurek | Ekonomia |
słowa kluczowe: hedonometr, kapitalizm, szczęście, użyteczność, wolność
Ile szczęścia przysporzyło ludzkości przeznaczenie ogromnych nakładów finansowych na wynalezienie torebki herbaty w kształcie piramidy? Takie przewrotne pytanie stawia jeden z dwóch artykułów opublikowanych w ostatnim The Economist: ‘Happiness (and how to measure it)‘ oraz ‘Economics discovers its feelings‘. Temat nie jest tak błahy, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ekonomia to nauka społeczna, więc czemu ekonomiści nie mieliby się zajmować ekonomicznym aspektem szczęścia lub emocjonalną stroną ekonomii?
Szczęście jako ekonomiczny przedmiot badań można analizować z kilku różnych perspektyw.
Zajmujący się metodologią zapytają, czy ekonomiści są w ogóle w stanie mierzyć zadowolenie (szczęście) jednostek i czy jest im to do czegokolwiek potrzebne? Poszukiwania hedonometru, czyli metody (aparatu?) mierzenia doświadczanej przyjemności wciąż trwają…
Domieszka psychologii w mikroekonomii (lub mikroekonomii w psychologii) pozwala konstruować teorie zachowań konsumentów i mierzyć się z teoriami użyteczności. Czy i w jaki sposób konsumpcja dóbr (jakichkolwiek, szeroko rozumianych) czyni ludzi szczęśliwymi? Konsumpcja części dóbr jest niezbędna do życia, ale większość zaspokaja potrzeby wyższego rzędu. Niektóre są powszechne (tanie), a inne rzadsze (droższe). Które dają więcej szczęścia? Wartość wielu dóbr wynika z faktu, że tylko niewielka część jednostek ma do nich dostęp. Elitarne “positional goods” tracą wartość, kiedy powszechnieją. Paradoks tkwi w tym, że im bardziej staramy się je zdobyć (więcej pracujemy) tym silniejsza jest konkurencja w ich uzyskaniu – sami sobie przeszkadzamy i nawzajem się unieszczęśliwiamy.
Można również spojrzeć na problem szczęścia w ekonomii od strony ideologicznej. Czy rozwój gospodarczy idzie w parze ze wzrostem zadowolenia obywateli państwa? Czy wolny rynek nas uszczęśliwia? Społeczeństwa krajów bogatych zazwyczaj lepiej oceniają swoją sytuację od społeczeństw biednych, ale poziom zadowolenia raczej nie ulega zmianie z upływem lat. Może po prostu apetyt rośnie w miarę jedzenia? A może przypisywanie niewidzialnej ręce rynku magicznego dotyku gwarantującego szczęście to zwykła przesada?
Chyba najbezpieczniej być szczęśliwym bez względu na ekonomię. Nie grozi wtedy zgryzota z braku funduszy na kosmiczny gadżet, depresja z powodu braku dostępu do elitarnego klubu, a i w czasie kryzysu może być znacznie lżej… Czego sobie i wszystkim internautom w rozpoczętym właśnie roku życzę.