16-01-2008 | Szymon Mazurek | Ciekawostki, Ekonomia, Inne |
słowa kluczowe: konkurencja, polityka gospodarcza, sport
We wczorajszym Metrze znalazła się taka notka (wcześniej pisała o tym także Rzeczpospolita):
IAAF nie zgodził się, by biegający na dwóch protezach sprinter z RPA Oscar Pistorius wystartował na igrzyskach w Pekinie. Według raportu IAAF protezy zbudowane z włókien węglowych dają Pistoriusowi przewagę nad innymi zawodnikami podczas biegu.
Zauważacie paradoks sytuacji? Paraolimpijczycy mają swoje zawody, bo nie są w stanie sprostać konkurencji zdrowych sportowców. A tu nagle osoba niepełnosprawna radzi sobie lepiej niż atleci. IAAF nie miała wyboru. Już widzę te nagłówki prasowe: mistrzem olimpijskim w sprincie został… człowiek bez nóg. A przed następnymi zawodami kolejka do dobrowolnych amputacji…
A gdzie w tym wszystkim ekonomia? Czasem z ust polityków padają zdania w stylu: wolna konkurencja to podstawa, ale najpierw konieczne jest wyrównanie szans. W praktyce kończy się to wspieraniem słabszych firm państwowych, czasową ochroną rynku krajowego, subsydiami eksportowymi. Tylko gdzie jest granica? Kiedy wsparcie słabszych przestaje służyć rozwojowi rynku, a zaczyna wypaczać konkurencję? Czy lepiej biegać szybciej na protezach, czy wolniej na własnych nogach?
05-11-2007 | Szymon Mazurek | Ekonomia, biznes |
słowa kluczowe: konkurencja, konsument, liberalizacja, wolny rynek
Przy okazji dyskusji, jaką wywołało uwolnienie cen prądu, warto przypomnieć teorię drugiego najlepszego rozwiązania (theory of the second best). Teoria ta (w skrócie) mówi o tym, że w sytuacji gdy nie wszystkie elementy segmenty rynku są wolne liberalizacja jednego z nich wcale może nie być dobrym rozwiązaniem. Uwolnienie tylko jednego segmentu rynku może nie dać oczekiwanych skutków, bo efektywność takiego działania zostanie zaburzona przez brak liberalizacji w innych segmentach. Wniosek wcale nie musi być taki, że należy objąć liberalizacją wszystkie elementy (choć czasem jest to porządane). Drugim najlepszym rozwiązaniem może być pozostawienie regulacji państwowych w wybranym sektorze.
Ogólna konkluzja może być następująca: albo liberalizować jak najwięcej albo nie liberalizować niczego. Mieszane podejście nie jest dobre dla rynku. Wystarczy popatrzeć na rynek telekomunikacyjny, gdzie liberalizacja następuje etapami. W pierwszych jej fazach klienci nie odczuwali poprawy, bo uwolniony był tylko fragment rynku (część usług) a monopolista wykorzystywał swoją przewagę w innych obszarach, aby uniemożliwiać konkurencji działanie w obszarze zliberalizowanym. W przypadku energii elektrycznej będzie podobnie, dopóki nie zostanie uwolniony przesył, dystrybucja i inne elementy systemu.