Wpisy ze słowem kluczowym: konkurencja

Proteza

We wczorajszym Metrze znalazła się taka notka (wcześniej pisała o tym także Rzeczpospolita):

IAAF nie zgodził się, by biegający na dwóch protezach sprinter z RPA Oscar Pistorius wystartował na igrzyskach w Pekinie. Według raportu IAAF protezy zbudowane z włókien węglowych dają Pistoriusowi przewagę nad innymi zawodnikami podczas biegu.

Zauważacie paradoks sytuacji? Paraolimpijczycy mają swoje zawody, bo nie są w stanie sprostać konkurencji zdrowych sportowców. A tu nagle osoba niepełnosprawna radzi sobie lepiej niż atleci. IAAF nie miała wyboru. Już widzę te nagłówki prasowe: mistrzem olimpijskim w sprincie został… człowiek bez nóg. A przed następnymi zawodami kolejka do dobrowolnych amputacji…

A gdzie w tym wszystkim ekonomia? Czasem z ust polityków padają zdania w stylu: wolna konkurencja to podstawa, ale najpierw konieczne jest wyrównanie szans. W praktyce kończy się to wspieraniem słabszych firm państwowych, czasową ochroną rynku krajowego, subsydiami eksportowymi. Tylko gdzie jest granica? Kiedy wsparcie słabszych przestaje służyć rozwojowi rynku, a zaczyna wypaczać konkurencję? Czy lepiej biegać szybciej na protezach, czy wolniej na własnych nogach?

Drugie najlepsze rozwiązanie

Przy okazji dyskusji, jaką wywołało uwolnienie cen prądu, warto przypomnieć teorię drugiego najlepszego rozwiązania (theory of the second best). Teoria ta (w skrócie) mówi o tym, że w sytuacji gdy nie wszystkie elementy segmenty rynku są wolne liberalizacja jednego z nich wcale może nie być dobrym rozwiązaniem. Uwolnienie tylko jednego segmentu rynku może nie dać oczekiwanych skutków, bo efektywność takiego działania zostanie zaburzona przez brak liberalizacji w innych segmentach. Wniosek wcale nie musi być taki, że należy objąć liberalizacją wszystkie elementy (choć czasem jest to porządane). Drugim najlepszym rozwiązaniem może być pozostawienie regulacji państwowych w wybranym sektorze.

Ogólna konkluzja może być następująca: albo liberalizować jak najwięcej albo nie liberalizować niczego. Mieszane podejście nie jest dobre dla rynku. Wystarczy popatrzeć na rynek telekomunikacyjny, gdzie liberalizacja następuje etapami. W pierwszych jej fazach klienci nie odczuwali poprawy, bo uwolniony był tylko fragment rynku (część usług) a monopolista wykorzystywał swoją przewagę w innych obszarach, aby uniemożliwiać konkurencji działanie w obszarze zliberalizowanym. W przypadku energii elektrycznej będzie podobnie, dopóki nie zostanie uwolniony przesył, dystrybucja i inne elementy systemu.